poniedziałek, 11 stycznia 2010

08 albo 08. do wyboru. tak. wybierzcie sobie.

czuję się człowiekiem zupełnie zniewolonym.
nie prawda.
ja nic nie czuję. nic nie wiem. nic nie robię.
bo nic nie mogę.
leżę tylko jak ta księżniczka, zbyt zajęta myśleniem o życiu, żeby żyć.
i teraz mi to przeszkadza.
ale próbowałam już chwytać dzień - i mogę powiedzieć, że to wychodzi tylko wiosną.
nie panuję nad tym jak się zachowam, co powiem, jak coś zrobię.
podobno nie ma złych wyborów. że wystarczy, że to twój wybór, to czyni go automatycznie właściwym. sama tak mówiłam parę dni temu. ale jak zawsze, hipokryzja wraca do mnie rykoszetem. łatwo mi mówić o rzeczach, które mnie nie dotyczą. jak zawsze. mogę mówić o miłości i przyjaźni, bo te słowa są mi obce, jak zagraniczne. słyszałam ostatnio 'kocham cię' tyle razy, że zaczynam się zastanawiać, czy te słowa w ogóle mają jakiekolwiek znaczenie. mają? co to znaczy 'kochać'? niech mnie szlag jeżeli wiem.

tak samo żaden mój wybór nie jest moim wyborem. to wszystko.. wszystko dzieje się samo. jakbym stała za czyimiś plecami. i ciężko mi ocenić, czy mi to pasuje czy nie. nie mogę być obiektywna, nic nie mogę!

nie mam poczucia humoru. nie śmieszą mnie żarty. rozumiem je, ale mnie nie śmieszą. nie bawią mnie rozmowy o niczym. nie bawi mnie brak sensu. niechaj wszystko będzie poukładane. TERAZ.


cii, nic nie mów, bo mnie rozpraszasz.
raz, dwa, trzy, cztery, znikają wszystkie szmery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz